Uszkodzenie słuchu nie skazuje człowieka na ograniczenie rozwoju umysłowego i duchowego. Wprawdzie bardzo utrudnia naturalny rozwój mowy u dziecka, ale nie zamyka możliwości rozumienia słów oraz nauki czytania i pisania, a nawet mówienia. Wiadomo o tym od czasu, gdy benedyktyni w Hiszpanii rozpoczęli w XVII w. kształcenie „mówiących głuchych”. Wiadomo też, że większość osób z uszkodzonym słuchem jest w stanie usłyszeć niektóre dźwięki. Całkowita głuchota zdarza się rzadko. Ograniczenie zdolności słyszenia u różnych osób ma różną postać i stopień. Zróżnicowanie sprawia, że poszczególne osoby mają trudności o różnym charakterze i potrzebują różnych sposobów wsparcia.
Medycyna ciągle jeszcze jest bezsilna wobec poważnych uszkodzeń słuchu. Są one nieuleczalne. W wielu przypadkach ich skutki mogą być jednak złagodzone przez zastosowanie protez zwanych aparatami słuchowymi, które wzmacniają dźwięki. Dotyczy to tylko osób słabo słyszących (niedosłyszących), tzn. takich, które są w stanie usłyszeć dosyć dokładnie przynajmniej dźwięki głośne. Aparaty słuchowe umożliwiają im poprawę słyszenia wystarczającą do rozumienia mowy. Dzięki temu słabo słyszący uczą się prawidłowo mówić i mogą przystosować się do wymagań życia wśród ludzi słyszących. Niektóre osoby słabo słyszące z użyciem aparatów słuchowych słyszą mowę doskonale, inne odnoszą mniejsze korzyści.
Zupełnie inaczej jest w przypadkach osób dotkniętych głębokim uszkodzeniem słuchu, czyli niesłyszących (głuchych). Im protezy słuchowe pomagają w małym stopniu. Z użyciem aparatów słyszą dźwięki mowy w postaci zubożonej i zniekształconej. Mogą wprawdzie usłyszeć głos i domyślać się, że ktoś mówi, ale nie są w stanie rozpoznawać słów i rozumieć zdań.
W niektórych przypadkach całkowitej głuchoty stosuje się tzw. implanty (wszczepy) ślimakowe. Są to nowoczesne protezy elektroniczne, przetwarzające dźwięki na impulsy elektryczne, które są przekazywane bezpośrednio do nerwu słuchowego. Zastosowanie implantu wymaga skomplikowanej operacji chirurgicznej. Implanty ślimakowe nie przywracają słuchu ani go nie zastępują. Sprawiają, że niektórzy niesłyszący odbierają mowę podobnie jak słabosłyszący. Najlepsze efekty osiągają osoby, które ogłuchły po opanowaniu mowy. Stosowanie implantów nie rozwiązuje problemów wszystkich ludzi z uszkodzeniem słuchem.
Dla dziecka, które urodziło się z poważną wadą słuchu, najważniejsze jest opanowanie języka. Protezy słuchowe, zarówno te, które wzmacniają dźwięki, jak i wszczepy ślimakowe, są pomocne, ale mimo to uczenie się języka dźwiękowego jest trudne i wymaga ogromnego wysiłku. Dziecko musi poznawać język z pomocą wzroku, wykorzystując pismo i ucząc się „czytania z ust”, czyli odgadywania treści wypowiedzi ustnych na podstawie obserwacji twarzy osoby, która mówi. Sztuka odczytywania mowy z układu ust jest skomplikowana, wymaga doskonałej spostrzegawczości, zdolności do koncentracji uwagi i pamięci. Aby umieć odczytywać z ust, trzeba znać język dźwiękowy, mieć rozległą wiedzę i zdolność dedukcji. Nie każdemu udaje się opanować tę sztukę.
Osoby niesłyszące od urodzenia mogą także mówić i zwykle starają się to robić. W sprzyjających warunkach, gdy mają z kim rozmawiać i gdy otrzymują odpowiednią pomoc logopedyczną, stopniowo uczą się mówić coraz lepiej. Jednakże zwykle brzmienie ich mowy odbiega od brzmienia prawidłowego. Aby rozumieć taką mowę, trzeba umieć słuchać uważnie i życzliwie. Dla osób obcych i nieżyczliwych jest to „bełkot”. Gdy otoczenie społeczne nie rozumie i nie akceptuje ich mowy, niesłyszące dzieci wycofują się z kontaktów z ludźmi słyszącymi i dążą do kontaktów z osobami podobnymi do siebie. Wtedy ich zdolności koncentrują się na poznawaniu i współtworzeniu języka migowego. Człowiek bowiem nie może żyć bez języka.
Język migowy nie jest objawem choroby lub niepełnosprawności. Wprost przeciwnie, jest osiągnięciem geniuszu osób skazanych na brak łączności słownej z ludźmi używającymi języka dźwiękowego. W Polsce istnieje on już blisko dwa stulecia, tzn. od czasu, gdy zaczęły tworzyć się skupiska niesłyszących, co nastąpiło wraz z powstaniem szkół specjalnych. Jest on kultywowany i przekazywany z pokolenia na pokolenie w rodzinach, w których żyje wielu niesłyszących. Wbrew temu, co sądzili dotychczas niektórzy pedagodzy, jest to język pełnowartościowy. Pozwala na skuteczne i szybkie porozumiewanie się. Nie jest jednak podobny do języków dźwiękowych. Wymaga innych czynności do rozumienia i nadawania komunikatów. Przede wszystkim poszczególne migi odpowiadają słowom, a zdania w tym języku są zbudowane zupełnie inaczej niż w polskim, czy angielskim. Osobie nie znającej języka migowego może on wydawać się „prymitywny”, kiedy ma do czynienia z nieudolnym przekładem z tego języka na języka polski.
Dzięki językowi migowemu ludzie niesłyszący rozwijają swoje zdolności poznawcze, myślenie i umiejętności twórcze nawet wówczas, gdy nie umieją mówić, czytać i pisać. Często osiągają wysoki poziom umiejętności praktycznych i zawodowych. Bez znajomości języka ogólnonarodowego nie mają jednak możliwości osiągnąć wysokiego poziomu wiedzy teoretycznej i wykształcenia. Nie są w stanie uczestniczyć w życiu społecznym. Nie mogą korzystać z dorobku ogólnoludzkiej kultury i wnosić do niej swojego niepowtarzalnego doświadczenia życiowego i duchowego.
Władanie językiem migowym nie przeszkadza w uczeniu się języka ogólnonarodowego, np. polskiego. Opanowanie języka ogólnonarodowego jest możliwe, pod warunkiem, że dziecko zostanie otoczone troskliwą i umiejętną opieką rodzicielską, a jednocześnie otrzyma fachową pomoc: lekarza audiologa, logopedy, a przede wszystkim nauczyciela języka. Korzystne jest jak najwcześniejsze rozpoczęcie rehabilitacji. Dlatego bardzo ważne jest wykrycie uszkodzenia słuchu bezpośrednio po urodzeniu się dziecka (jeśli uszkodzenie jest wrodzone) lub po zdarzeniu, które wywołało uszkodzenie (jeśli jest ono nabyte później).
Dla każdego dziecka może być dobrana odpowiednia metoda porozumiewania się i uczenia języka. Nie ma jednej metody uniwersalnej, odpowiedniej dla wszystkich, ale istnieją wypróbowane metody, skuteczne przy określonych ograniczeniach słuchu i zdolnościach indywidualnych. Każda osoba, u której została wykryta wada słuchu, powinna być otoczona opieką specjalistyczną. Nawet przy najpoważniejszych uszkodzeniach słuchu, gdy mowa jest bardzo utrudniona, można osiągnąć umiejętność czytania i pisania w języku ogólnonarodowym. Warunkiem biegłego rozumienia tekstów pisanych jest jednak opanowanie mowy, przynajmniej w zakresie podstawowym.
Niesłyszący potrzebują poznania dwóch języków: ogólnonarodowego i migowego. Dzięki temu mogą porozumiewać się zarówno ze słyszącymi, jak i między sobą. Znając dwa języki mogą zdobywać wiedzę z różnych dziedzin, studiować, a nawet uczyć się kolejnych języków, obcych. Dlatego jest im konieczna pomoc specjalistów, doskonale przygotowanych, znających sposoby komunikowania się i metody kształcenia.
Równie ważne jest to, aby osoba z uszkodzonym słuchem mogła na co dzień rozmawiać z ludźmi ze swego otoczenia, najpierw - jako małe dziecko - z matką, ojcem i osobami najbliższymi, a potem również z szerszą społecznością. Potrzeba kontaktu z innymi ludźmi, potrzeba rozmowy jest u każdego człowieka równie silna jak potrzeba pokarmu i miłości. Dziecko z uszkodzeniem słuchu - zarówno takie, które dźwięki mowy słyszy gorzej niż zwykli ludzie, jak i takie, które dźwięków mowy nie może usłyszeć nawet z pomocą aparatów słuchowych - jest zdolne do porozumiewania się z życzliwymi mu ludźmi i do uczenia się języka. Brak warunków sprzyjających rozwojowi tych zdolności w dzieciństwie i w młodości jest przyczyną kalectwa wielu głuchych.
Dzieci głuche urodzone w rodzinach, w których są już głusi, zwłaszcza takie, których rodzice również nie słyszą, znajdują się w sytuacji korzystniejszej niż dzieci z rodzin, w których wszyscy inni słyszą. Opieka nad dziećmi z wadą słuchu wymaga bowiem wiedzy i doświadczenia. Nieodzowna jest przede wszystkim akceptacja dziecka, wiara w jego możliwości rozwojowe i rozumienie jego potrzeb. W rodzinach, w których głuchota nie jest zjawiskiem nowym, znane są sposoby i środki porozumiewania się, znany jest zwłaszcza język migowy, a dziecko jest traktowane jak pełnowartościowy i pełnoprawny człowiek. Jednakże ponad 90% dzieci niesłyszących rodzi się w rodzinach, w których wszyscy inni słyszą. Uszkodzenie słuchu często bywa traktowane jako indywidualny problem obciążonej nim jednostki. Samo dziecko jest leczone, usprawniane, niejako „naprawiane” i przystosowywane do wymagań środowiska przez forsowną naukę mowy. Natomiast otaczające je osoby, rodzice i nauczyciele, nie potrafią we właściwy sposób przystosować się do jego możliwości i potrzeb rozwojowych. Stanowi to przyczynę zaburzenia rozwoju dziecka. Może doprowadzić do jego zahamowania i opóźnienia, a nawet do ograniczenia psychicznego i do duchowego kalectwa.
W naszych warunkach jest to niestety zjawisko częste. Dzieje się tak zwłaszcza wówczas, gdy rodzice nie mogą pogodzić się z „innością” swojego dziecka i wymagają od niego, żeby za wszelką cenę mówiło doskonale, a jeśli nie potrafi tego robić, żeby „nie bełkotało” i „nie migało”. Chronią je przed kontaktem z niesłyszącymi, którzy migają. W takiej sytuacji dziecko milczy, albo „udaje, że mówi”, posługując się bardzo małą liczbą słów (najczęściej opanowuje około 100-150 wyrazów). Dziecko nie rozumie wówczas swoich najbliższych i nie jest rozumiane przez nich. Żyje w osamotnieniu. Nie ma z kim rozmawiać, więc nie może uczyć się mówić. Nie może też poznawać świata poprzez wymianę myśli za pośrednictwem języka. Rodzice postępują tak zwykle pod presją społeczną, bojąc się dezaprobaty ze strony krewnych, znajomych i ludzi obcych. Często nawet za radą rzekomych specjalistów, którzy problematykę głuchoty znają powierzchownie. A zatem nie sama tylko rodzina, ale cała społeczność, w której wychowują się dzieci z uszkodzonym słuchem, sprawia, że pozostają one w więzach kalectwa, odrzucone i pogardzone, albo skazane na ustawiczną opiekę i bark samodzielności.
Ta sama społeczność może też sprawić, że dzieci niesłyszące „otworzą się” i będą rozwijać wszystkie swoje zdolności. Uszkodzenie słuchu nie powinno być jednak traktowane jako problemem samego dziecka. Stanowi ono bowiem powód powstania bariery utrudniającej porozumiewanie się w społeczności, której dziecko jest członkiem, a przede wszystkim w rodzinie i w szkole. Trudność polega nie tylko na tym, że dziecko nie słyszy dźwięków, ale przede wszystkim na tym, że nie może szybko i sprawnie porozumiewać się z innymi ludźmi. Przezwyciężenie tej bariery jest konieczne do tego, aby dziecko mogło poznawać język i świat, rozwijać swoją osobowość, dojrzewać i żyć godnie, urzeczywistniając własne powołanie. Przy zastosowaniu właściwych metod nauki języka oraz sposobów i środków porozumiewania się barierę tę można usunąć.
Porozumiewanie się z niesłyszącymi nie jest łatwe. Konieczne jest niejako uczestnictwo w ich niepełnosprawności. Gdy rozmawiamy z niesłyszącym, nasza zwykła umiejętność mówienia jest niewystarczająca. Konieczne jest poznanie i uwzględnianie trudności, jakie ma nasz rozmówca, oraz opanowanie sztuki mówienia w sposób dla niego dostępny. Często konieczne jest wykorzystywanie środków pomocniczych, np. pisma, symboli graficznych, ilustracji.
Na podstawie wieloletniego doświadczenia wiadomo, że szczególnie skuteczne jest używanie fonogestów, metody znanej na świecie pod nazwą Cued Speech Langagé Parlé Completé, czyli specjalnych układów i rytmicznych ruchów ręki, które pozwalają niesłyszącemu dziecku nauczyć się odróżniać i rozpoznawać wszystkie dźwięki mowy, tj. wszystkie głoski w szybko wymawianych zdaniach. W ten sposób dziecko może opanować umiejętność czytania z układu ust. Mówienie z fonogestami jest to prawdziwa sztuka żywego słowa. Trzeba mówić tak, aby człowiek, który praktycznie nie słyszy słów, zobaczył je i „usłyszał rozumem”, tzn. żeby mógł zobaczyć ruchy narządów mowy, wyobrazić sobie wymawiane słowa i zrozumieć, co do niego mówimy. Rodzice i nauczyciele, którzy opanowali tę sztukę, pomagają swoim dzieciom i uczniom uważnie słuchać i patrzeć, rozumieć i mówić. Potrafią z nimi rozmawiać i uczyć ich języka polskiego, pełnego i bogatego, takiego samego jakim posługują się ludzie słyszący.
Sztuka mówienia to tylko część umiejętności potrzebnych w rozmowie. Konieczna jest jeszcze sztuka słuchania i wnikliwego rozumienia intencji rozmówcy, życzliwe nastawienie na jego komunikaty, choćby były nieudolne, z błędami gramatycznymi i wadami wymowy. Potrzebna jest wrażliwość na komunikaty uzupełniane gestami i mimiką oraz umiejętność ich poprawnej interpretacji. W rozmowach z dziećmi potrzebna jest także umiejętność taktownego „poprawiania” wadliwych wypowiedzi dziecka i pobudzanie go do nieskrępowanej aktywności słownej. Dziecko ucząc się ma prawo popełniać błędy.
W kontaktach z ludźmi używającymi języka migowego konieczny jest szacunek dla tej formy przekazywania myśli, wrażliwość na bogactwo i zróżnicowanie mimiki oraz gestów, a przede wszystkim tolerancja i zrozumienie dla odmienności treści znaków migowych w porównaniu ze znaczeniem słów.
Większość ludzi słyszących może opanować te wszystkie umiejętności bez nadmiernego wysiłku, jeśli ich motywacja do wspierania niesłyszących jest autentyczna i oparta na pozytywnych uczuciach.
Niesłyszący w Polsce, zwłaszcza dzieci i młodzież, bardzo potrzebują prawdziwego otwarcia się ludzi słyszących wobec nich. Stanowią bowiem grupę ludzi niepełnosprawnych najsłabiej zintegrowaną z resztą społeczeństwa. Do niedawna specjaliści, którzy decydowali o sposobach pracy w szkołach specjalnych, głosili, że integracja jest możliwa pod warunkiem, że język migowy zostanie odrzucony, a wszyscy głusi nauczą się wyraźnie mówić. Sądzili, że będzie to możliwe dzięki osiągnięciom medycyny i logopedii. Sądzili także, że używanie języka migowego i jakichkolwiek środków pomocniczych przeszkadza w opanowaniu mowy. Dlatego w szkołach specjalnych porozumiewano się z uczniami wyłącznie mową ustną i pismem. Nauczyciele celowo nie byli uczeni języka migowego i nie migali. Nie używali też żadnych innych środków pomocniczych. Ten sposób kształcenia okazał się niewłaściwy. Efekty nauczania były niezadowalające. Uczniowie porozumiewali się z nauczycielami za pomocą najwyżej kilkuset słów w języku polskim, które wymawiali wadliwie. Nie umieli w ogóle budować zdań lub budowali je nieudolnie. Między sobą rozmawiali tylko w języku migowym, którego uczyli się od kolegów pochodzących z rodzin niesłyszących. Języka migowego używali wyłącznie sami niesłyszący i ich słyszące dzieci oraz księża - duszpasterze głuchych. Niektórzy nauczyciele przełamywali zakaz migania i uczyli się pojedynczych migów od dzieci. Używali ich w razie konieczności.
Praktycznie dopiero w ciągu ostatniego dziesięciolecia język migowy odzyskał prawo istnienia i nie jest już dyskryminowany w szkołach w Polsce**. Nauczyciele jednak nadal nie mogą nauczyć się tego języka, ponieważ do tej pory nie ma szkół ani kursów, na których mogliby to zrobić. Na specjalnie organizowanych krótkich kursach można nauczyć się natomiast specjalnej sztucznej odmiany języka migowego, czyli tzw. polskiego języka miganego. Jest to odmiana stosowana w tzw. systemie językowo-migowym, który polega na mówieniu i miganiu jednocześnie. Celem jest nauczanie języka polskiego. Znaki migowe używane są jako pomocnicze. Nauka polega na ścisłym przypisaniu wybranych migów słowom. Język migany ma odwzorowywać budowę zdań w języku polskim. Tego sztucznego języka używa się również w programach telewizyjnych, zarówno w przekładach wiadomości, jak i w filmach, które mają na celu przybliżenie społeczeństwu problematyki niesłyszących. Zdarza się, że używają go nawet duszpasterze głuchych.
Dorośli niesłyszący, obarczeni uszkodzeniem słuchu od urodzenia, nie znają języka miganego. Rozumieją tylko pojedyncze znaki, zapożyczone z języka tradycyjnego. Zdania wypowiadane w języku polskim nie są dla nich zrozumiałe. Inaczej wygląda sprawa ludzi ogłuchłych w wieku późniejszym, którzy znają od dzieciństwa język polski, a nie znają języka migowego. Oni chętnie uczą się „polskiego miganego” i chętnie identyfikują się z głuchymi, ale mają poważne trudności w porozumiewaniu się z niesłyszącymi od urodzenia. Uczniowie szkół specjalnych uczą się niektórych „nowych” znaków języka miganego i próbują posługiwać się nimi w kontaktach z nauczycielami. Między sobą używają wyłącznie klasycznego, czyli tradycyjnego języka migowego, który nazywają „starym” lub „naturalnym migowym”. Porozumienie między nauczycielami i uczniami jest ciągle niepełne i niewystarczające. Stosowane metody, zamiast ułatwiać, komplikują komunikowanie się.
Wychodząc naprzeciw potrzebie kształcenia specjalistów oraz upowszechniania wiedzy o problemach osób z uszkodzonym słuchem wśród polskiej inteligencji, Katolicki Uniwersytet Lubelski, jako pierwsza uczelnia wyższa w Polsce, wprowadził w roku akademickim 1998/99 do programu kształcenia pedagogów praktyczną naukę umiejętności komunikowania się językowego z dziećmi i dorosłymi niesłyszącymi. Studenci uczą się przede wszystkim zasad rozmawiania z osobami z uszkodzonym słuchem oraz używania fonogestów wspomagających rozumienie, mówienie, czytanie i pisanie w języku polskim. Uczą się również klasycznego języka migowego. Celem jest rzeczywiste porozumiewanie się z niesłyszącymi, rozumienie specyfiki ich obrazowego myślenia oraz sztuki wykorzystywania mimiki i gestów do przekazywanie bogactwa informacji. Nauka języka migowego uwzględnia nie tylko poszczególne znaki migowe, ale również zasady porządkowania symboli i budowania całych komunikatów wypracowane przez samych niesłyszących. Nauczanie prowadzą osoby znające biegle od dzieciństwa język migowy, a pomagają im biegli w swoim języku niesłyszący, dzięki czemu możliwe jest praktyczne sprawdzenie nabytych umiejętności.
Począwszy od roku akademickiego 1999/2000 na Wydziale Nauk Społecznych KUL zostało zorganizowane dwuletnie Podyplomowe Studium Surdopedagogiki „Komunikacja Językowa z Niesłyszącymi i Słabo słyszącymi”. Jest ono przeznaczone zarówno dla nauczycieli, jak i dla szerokiego kręgu zainteresowanych opanowaniem umiejętności porozumiewania się z tą grupą osób. Mile widziani są również rodzice i inni członkowie rodzin wychowujących dzieci i młodzież z uszkodzonym słuchem.
Celem studium jest przygotowanie specjalistów, którzy będą rozumieć niesłyszących i będą rozumiani przez nich. W programie przewidziana jest praktyczna nauka klasycznego języka migowego, a także opanowanie technik wspomagających porozumiewanie się w języku polskim i przede wszystkim zapoznanie się z metodami ułatwiającymi niesłyszącym naukę języka polskiego (w tym fonogestów). Stosowanie odpowiednio dobranych środków i metod komunikowania się językowego jest konieczne w każdej dziedzinie działalności na rzecz niesłyszących: w wychowaniu i nauczaniu, w pomocy rodzinom i opiece społecznej, w terapii logopedycznej, w psychoterapii, w katechizacji i ewangelizacji, w kształceniu studentów niesłyszących itp. Program studium zawiera treści wymagane na studiach z zakresu surdopedagogiki (rewalidacji niesłyszących i słabosłyszących). Jest wzbogacony o problematykę z zakresu etyki i antropologii chrześcijańskiej oraz językoznawstwa stosowanego i metodyki nauczania języka polskiego.
W roku akademickim 2004/2005 rozpoczęło działalność Centrum Edukacji Niesłyszących i Słabo Słyszących przy Katedrze Pedagogiki Specjalnej KUL, które organizuje pomoc dla studentów z uszkodzeniami słuchu studiujących na różnych kierunkach w naszym Uniwersytecie.
dr hab. Kazimiera Krakowiak, prof. KUL JPII