Je�li moje dziecko nie s�yszy, to ja nie umiem m�wi�.
Aby wyzwoli� si� z kalectwa, musimy nauczy� si� rozmawia�.
fonogesty_logo logo_spa
FONOGESTY
Szko�a dla rodzic�w
CENiSS
Dla student�w
Linki




Rozwa�ania o udost�pnianiu j�zyka narodowego dzieciom z uszkodzeniami s�uchu
dr hab. Kazimiera Krakowiak, prof. KUL JPII


Rozwa�ania o udost�pnianiu j�zyka narodowego
dzieciom z uszkodzeniami s�uchu


Najwa�niejszym zadaniem rodzic�w i wychowawc�w jest pom�c dziecku z uszkodzeniem s�uchu opanowa� j�zyk. Zrozumienie istoty tego zadania nastr�cza wiele trudno�ci, a jego niew�a�ciwe rozumienie mo�e uniemo�liwi� dobr� opiek� nad rozwojem dziecka. Celem niniejszego artyku�u jest rozwa�enie tego zadania w �wietle wiedzy o j�zyku, j�zykowym komunikowaniu si� ludzi i rozwoju j�zyka dziecka. Jest to zaproszenie do my�lenia o sprawach trudnych. My�lenie o sprawach trudnych wymaga odwagi i wysi�ku.

Co to znaczy pom�c dziecku opanowa� j�zyk? Niekiedy wydaje si�, �e chodzi tylko o to, �eby nauczy� je m�wi�. Rodzice, kt�rzy gor�co pragn�, aby ich ukochane dziecko by�o "normalne", aby mog�o �y� we w�asnej rodzinie, w�r�d ludzi s�ysz�cych, chodzi� do "normalnej" szko�y, najwi�cej uwagi po�wi�caj� umiej�tno�ci m�wienia. Maj� nadziej�, �e dziecko osi�gnie t� umiej�tno�� dzi�ki na�ladowaniu dobrych wzor�w, tj. dzi�ki temu, �e oni sami b�d� do niego m�wi�, a ono b�dzie "powtarza�". Cz�sto nie u�wiadamiaj� sobie faktu, �e umiej�tno�� m�wienia jest tylko zewn�trzn� postaci� czynno�ci j�zykowych zachodz�cych w umy�le cz�owieka.

Czynno�ci j�zykowe nie s� prostymi czynno�ciami okre�lonych narz�d�w ludzkiego organizmu, ale stanowi� efekt zintegrowanego dzia�ania osoby jako niepodzielnej i autonomicznej ca�o�ci. M�wienie nie mo�e wi�c rozwin�� si� bez jednoczesnego rozwoju tych z�o�onych czynno�ci, kt�re sk�adaj� si� na ca�okszta�t rozwoju osobowo�ci cz�owieka jako istoty rozumnej, zdolnej do poznawania �wiata i tworzenia poj�� oraz istoty spo�ecznej, zdolnej do wchodzenia w kontakty z innymi osobami i porozumiewania si� z nimi przy u�yciu symboli.

M�wienie to nie tylko umiej�tno�� wytwarzania d�wi�k�w mowy, to z�o�ona umiej�tno�� w�adania s�owami, czyli znakami j�zykowymi. Nie wystarczy s�ysze� d�wi�ki i prawid�owo artyku�owa� g�oski. Nie wystarczy powtarza� za matk� lub nauczycielk� wyrazy lub ca�e zdania. Wa�niejsze jest trafne, zgodne z norm�, przypisywanie s�owom znacze� oraz poprawne rozpoznawanie sensu konstrukcji sk�adniowych (czyli ich rozumienie), a tak�e sprawne budowanie zda� poprawnych gramatycznie i u�ywanie w nich s��w w spos�b odpowiedni do cel�w, kt�re chcemy osi�gn�� m�wi�c, czyli zgodnie z w�asn� intencj�. M�wi� to znaczy realizowa� swoje cz�owiecze�stwo i dzia�a� przy u�yciu s��w. W�ada� j�zykiem to znaczy rozumie�, co m�wi� inni, oraz celowo i poprawnie u�ywa� s��w.

Dziecko rodzi si� ze zdolno�ci� do opanowania j�zyka, ale �eby go pozna� musi pozostawa� w sta�ym kontakcie z lud�mi, kt�rzy go u�ywaj�. Aby opanowa� j�zyk, dziecko musi mie� pe�ny dost�p do wszystkich sk�adnik�w tego j�zyka, kt�rym pos�uguj� si� ludzie w otaczaj�cej je wsp�lnocie spo�ecznej.

Czy usprawnienie uszkodzonego s�uchu mo�e dziecku gwarantowa� dost�p do wszystkich sk�adnik�w j�zyka? Czy problem uszkodzenia s�uchu mo�na rozwi�za�, je�li nauczy si� dziecko ws�uchiwa� w d�wi�ki mowy z u�yciem doskona�ych protez, a potem wymawia� je starannie w spos�b zbli�ony do "normalnego". Takie pytania musimy sobie postawi�, planuj�c prac� z dzieckiem. Wychowanie s�uchowe mo�e by� wystarczaj�ce wy��cznie w takich sytuacjach, gdy - mimo uszkodzenia s�uchu - dziecko jest w stanie z protez� s�ysze� doskonale, tzn. odbiera� wszystkie elementy j�zykowe wypowiedzi i dzi�ki temu mie� pe�ny dost�p do wszystkich sk�adnik�w j�zyka. Przy powa�nych uszkodzeniach, wobec kt�rych medycyna, wraz z ogromnymi osi�gni�ciami protetyki, ci�gle jeszcze jest bezsilna, wychowanie s�uchowo-j�zykowe, rozumiane jako uczenie j�zyka w oparciu o s�uch, jest niewystarczaj�ce.

Czy dost�p do j�zyka mo�na uzyska� poprzez inne zmys�y? Trzeba z ca�� stanowczo�ci� stwierdzi�, �e inne zmys�y (np. wzrok lub dotyk) nie daj� pe�nego dost�pu do d�wi�kowej postaci j�zyka. Mog� jednak by� bardzo pomocne. Nie wolno bowiem zapomina�, �e posta� d�wi�kowa nie jest jedyn� postaci� s��w. J�zyk d�wi�kowy za� nie jest jedynym systemem symboli, kt�rymi pos�uguj� si� ludzie.

Coraz liczniejsi rodzice zdaj� sobie spraw�, �e chodzi o co� wi�cej ni� s�yszenie i wytwarzanie d�wi�k�w mowy. U�wiadamiaj� sobie, �e chodzi o komunikowanie si� dziecka ze �rodowiskiem spo�ecznym, a mianowicie o to, �eby nauczy�o si� ono porozumiewa� z innymi lud�mi, to znaczy dokonywa� wymiany tre�ci psychicznych (wiadomo�ci, my�li, uczu�, pragnie�, woli itp.) z innymi osobami, rozumie� innych i by� przez nich rozumianym. Problem polega na tym, w jaki spos�b mo�na sprawi�, �eby dziecko nie s�ysz�c g�osek mog�o szybko i dok�adnie odbiera� s�owa i ca�e zdania, ca�e komunikaty. W jaki spos�b rozmawia� z dzieckiem, kt�re nie potrafi wyra�nie wymawia� wyraz�w? Dok�adny jej opis, wraz ze szczeg�owymi wskaz�wkami znajdzie zainteresowany czytelnik w specjalnej publikacji1 oraz w artyku�yach o metodzie fonogest�w w niniejszym zbiorze (str. ..... ). Metoda fonogest�w pozwala dziecku z uszkodzonym s�uchem opanowa� j�zyk polski biegle w mowie i w pi�mie. W tym miejscu proponuj� szersze rozwa�enie problemu wspomagania rozwoju j�zyka dzieci nies�ysz�cych.

Niekt�rzy specjali�ci, koncentruj�c si� na ograniczeniach dziecka, s�dz�, �e jedyn� dost�pn� dla niego odmian� j�zyka jest jego forma pisemna, a zatem nale�y je nauczy� przede wszystkim czyta� i pisa�. S� r�wnie� tacy, kt�rzy uwa�aj�, �e "naturalnym j�zykiem g�uchych" jest i powinien by� j�zyk migowy, a wi�c tego j�zyka nale�y nauczy� dziecko na pocz�tku.

Wymienione pogl�dy dotykaj� istoty problemu i pr�buj� go rozwi�za�, ale w spos�b powierzchowny. Redukuj� ten problem do jego fragmentu. Ich wyznawcy podlegaj� z�udzeniu, dostrzegaj�c tylko czubek g�ry lodowej, nie widz�c tego, co ukryte w oceanie. Czynno�ci j�zykowe cz�owieka s� bowiem nierozdzielnie po��czone ze wszystkimi czynno�ciami psychicznymi. A jednocze�nie sam j�zyk jest systemem, kt�rego wszystkie elementy stanowi� o jego ca�o�ci. Brak jednego sk�adnika, zast�pienie go czym� innym, sprawia, �e ca�o�� jest ju� czym� nowym, innym systemem.

Z faktu, �e j�zyk ��czy si� ze wszystkimi czynno�ciami psychicznymi cz�owieka i �e jest systemem, wynikaj� bardzo wa�ne wskaz�wki dla naszego dzia�ania wspieraj�cego rozw�j dziecka. Spr�bujmy wi�c wyja�ni� sobie poj�cie systemu j�zykowego.

J�zyk to system dwuklasowy. Sk�ada si� z klasy (zbioru) znak�w j�zykowych, czyli s��w, i klasy (zbioru) regu� gramatycznych, czyli swoistych przepis�w, wed�ug kt�rych ze s��w buduje si� sensowne i poprawne zdania. Cz�owiek nie musi i nie mo�e ogarn�� pami�ci� nieprzeliczonego zbioru zda� potrzebnych w rozmaitych sytuacjach �yciowych. Mo�e natomiast umiej�tnie operowa� s�owami wed�ug regu� gramatycznych. Dzi�ki temu cz�owiek jest zdolny u�ywa� s��w w spos�b samodzielny i tw�rczy. Ze s��w, kt�re mo�na policzy�, mo�e budowa� niesko�czon� ilo�� wypowiedzi. S�owa nie s� niezmiennymi klockami, kt�re uk�adamy mechanicznie w ci�gi wed�ug regu�. One same podlegaj� zmianom form i funkcji, tj. odmieniaj� si�, przyjmuj�c r�ne role w zdaniach.

Zar�wno s�owa, jak i zdania znacz�, tj. odnosz� si� do rzeczywisto�ci, w kt�rej �yj� ludzie. Nie tylko do rzeczywisto�ci najbli�szej i tera�niejszej, ale r�wnie� odleg�ej w czasie i przestrzeni. J�zyk t� rzeczywisto�� uobecnia w ludzkim umy�le, pozwala nam j� nazywa�, opisywa� i interpretowa�. Pozwala te� j� w my�li projektowa� i tw�rczo przetwarza�.

S�owa nabieraj� ostatecznej tre�ci dopiero w�wczas, gdy zostan� u�yte w zdaniach. Inaczej m�wi�c: u�ywaj�c s��w (tworz�c zdania) ka�dorazowo nadajemy im tre��. Na tym polega kreatywno��, czyli tw�rczy charakter j�zyka. Tw�rc� tre�ci zda� jest zar�wno ten, kto m�wi (pisze), jak i ten, kto odbiera (s�ucha lub czyta), staraj�c si� odtworzy� sens nadany przez m�wi�cego (pisz�cego). Tre�� nadawana i tre�� odbierana nie s� identyczne, ale dzi�ki temu, �e nadawca i odbiorca operuj� tym samym, wsp�lnym j�zykiem, s� one na tyle do siebie podobne, �e ludzie mog� si� wzajemnie rozumie�. Porozumiewanie si� jest mo�liwe dzi�ki ich tw�rczej aktywno�ci. Aktywno�� ta nie jest zupe�nie dowolna, ale odbywa si� wed�ug przyj�tych w spo�ecze�stwie regu�.

Warto zada� pytanie, czy plastyczno��, kt�r� j�zykoznawcy (Noam Chomsky i jego uczniowie) nazywaj� kreatywno�ci�, jest cech� samego j�zyka, czy wynika raczej z w�a�ciwo�ci ludzkiego umys�u? Odpowied� nie jest �atwa, poniewa� j�zyka nie mo�na oddzieli� od cz�owieka, a cz�owieka nie mo�na pozna� inaczej ni� jako osob� w�adaj�c� j�zykiem, przetwarzaj�c� i porz�dkuj�c� swoje do�wiadczenie w spos�b logiczno-symboliczny, czyli j�zykowy. Cz�owiek, z istoty swojego cz�owiecze�stwa, jest tw�rczym u�ytkownikiem j�zyka, a m�wi�c dok�adniej - tw�rczym u�ytkownikiem r�nych j�zyk�w, r�nych system�w symboli.

J�zyk to nie tylko narz�dzie bezpo�redniego komunikowania si� jednostek. Jest on r�wnie� form� psychicznego i spo�ecznego funkcjonowania ka�dego cz�owieka. Jest te� narz�dziem s�u��cym cz�owiekowi do poznawania otaczaj�cej go rzeczywisto�ci i samego siebie. On stanowi posta� istnienia ludzkiej kultury i jest form� jej dziedziczenia. Pozwala na rozszerzenie indywidualnej �wiadomo�ci cz�owieka przez w��czenie do niej wiedzy o �wiecie zgromadzonej przez �a�cuch pokole� w samym j�zyku i utworach j�zykowych. Jego opanowanie stanowi nieodzowny warunek umys�owego w��czenia si� cz�owieka do kultury spo�ecze�stwa, w kt�rym �yje, a poprzez ni� do kultury og�lnoludzkiej. On wyznacza ogromn� symboliczn� przestrze� naszego rozwoju psychicznego i otwiera drogi naszej formacji duchowej. S�u�y do zaspokajania g��wnych potrzeb, poczynaj�c od potrzeb biologicznych warunkuj�cych prze�ycie (umo�liwia ludziom wsp�prac� w walce o przetrwanie), poprzez potrzeby psychiczne, warunkuj�ce rozw�j osobowo�ci (takie jak potrzeba bezpiecze�stwa, akceptacji, przynale�no�ci do grupy, mi�o�ci itd.), a� po potrzeby metafizyczne i religijne, warunkuj�ce poczucie sensu naszego istnienia.

Mylili si� ci, kt�rzy s�dzili, �e nies�ysz�ce dziecko mo�e nauczy� si� j�zyka przez proste na�ladowanie wzor�w m�wienia. Gdyby dziecko uczy�o si� j�zyka tylko przez na�ladowanie, nie mog�oby osi�gn�� autonomii swojej osoby, by�oby czym� na kszta�t "psychicznego klonu", replik� swojego nauczyciela j�zyka. Uczenie j�zyka przez na�ladowanie prowadzi do psychicznego okaleczenia dziecka, do jego degradacji umys�owej. Cz�owiek nie uczy si� "m�wi�" na spos�b papuzi. Wprost przeciwnie: cz�owiek j�zyk zdobywa. Niejako sam dla siebie od nowa go tworzy. Na�ladownictwo pe�ni w tym "zdobywaniu" pewn� rol�, ale nie jest najwa�niejsze.

Zjawisko to nie jest �atwe do zrozumienia, bo przecie� j�zyk ma charakter spo�eczny. Jest w�asno�ci� wsp�lnoty, np. narodu. J�zyka narodowego u�ywaj� cz�onkowie ca�ego narodu, dla kt�rych jest on j�zykiem ojczystym. J�zyk musi by� wsp�lny dla pewnej spo�eczno�ci z tej prostej przyczyny, �e gdyby ka�dy cz�owiek mia� w�asny j�zyk, ludzie nie mogliby si� komunikowa�. A jednak j�zyk, kt�ry jest spo�eczny, wsp�lnotowy, jest jednocze�nie osobist� w�asno�ci� ka�dego cz�owieka, jest jego j�zykiem wewn�trznym, systemem znak�w, w kt�rym realizuje si� i dzia�a jego umys�.

W�adania pierwszym j�zykiem, czyli j�zykiem macierzystym, cz�owiek uczy si� zupe�nie inaczej ni� wszelkich innych umiej�tno�ci. Inaczej ni� chodzenia, p�ywania, jazdy na rowerze, kierowania samochodem, czy gry na instrumencie. Inaczej ni� przedmiot�w szkolnych. Inaczej ni� j�zyka drugiego i kolejnych - obcych. Pierwszy j�zyk pojawia si� i ro�nie razem z ludzk� osob�. Jest zakorzeniony w biologicznej postaci organizmu, a karmi si� do�wiadczeniem p�yn�cym ze wszystkich czynno�ci psychicznych dziecka wzrastaj�cego w�r�d ludzi. Rozw�j j�zyka ka�dej jednostki odbywa si� wed�ug jednego - odwiecznego i wsp�lnego wszystkim ludziom - wewn�trznego programu, z zachowaniem sta�ych i koniecznych stadi�w, ale w ka�dym przypadku ma charakter indywidualny i jest niepowtarzalny, autonomiczny i wymaga osobistej aktywno�ci.

Znaczenia i funkcji pierwszych s��w nie mo�na dziecku wyja�ni�, nie mo�na ich nauczy� przez podanie jakich� odpowiednik�w lub definicji, czy innych umownych symboli (np. obrazk�w lub gest�w ilustruj�cych ich tre��). Podstaw j�zyka nie mo�na nauczy� si� przez etykietowanie element�w otaczaj�cej rzeczywisto�ci. Pierwszy j�zyk poznaje si� poprzez dzia�anie komunikacyjne, w bezpo�rednich interakcjach z otoczeniem spo�ecznym. Dziecko musi osobi�cie do�wiadczy�, jak funkcjonuje j�zyk, odkry� fundamentalne zasady w�adania nim i nauczy� si� praktycznie je stosowa�.

Nie uczy si� ono s�owa po s�owie, ani zdania po zdaniu. Opanowuje j�zyk w wyniku ogromnej pracy intelektualnej, kt�ra polega na rozszyfrowaniu sposobu j�zykowego kodowania znacze� przez ludzi. Wykorzystuj�c w�a�ciw� sobie, dzieci�c� zdolno�� do ejdetycznego (dok�adnego, wiernego w szczeg�ach) zapami�tywania tego, co s�yszy i widzi, dziecko od samego pocz�tku uczy si� precyzyjnego kategoryzowania poznawanych zjawisk. Jego m�zg jest zadziwiaj�co sprawnym urz�dzeniem, gotowym do podj�cia z�o�onych czynno�ci poznawczych, polegaj�cych na przetwarzaniu danych p�yn�cych z wra�e� zmys�owych na spostrze�enia i wyobra�enia, a nast�pnie na tworzeniu poj��, kt�re uzyskuj� swoje symboliczne oznaczenia j�zykowe i pozostaj� na trwa�e w pami�ci. Warunki do tej pracy stwarza zanurzenie w strumieniu akt�w komunikowania si� z osobami najbli�szymi w toku bezpo�redniego obcowania z nimi i wsp�dzia�ania w naturalnych sytuacjach codziennych.

Warto podkre�li� szczeg�lnie fakt wa�ny z punktu widzenia rozwoju mowy: zachowania j�zykowe os�b najbli�szych (w pierwszym rz�dzie - matki) nie s� tylko prostym wzorem do na�ladowania, ale dostarczaj� dziecku danych, na kt�rych podstawie odkrywa ono regu�y j�zykowego kodowania znacze� i buduje sobie w�asny system wzorc�w czynno�ci j�zykowych. Ka�de dziecko na zbudowanie sobie zr�bu w�asnego j�zyka potrzebuje oko�o trzech lat. Nast�pnych dw�ch-trzech lat dziecko s�ysz�ce potrzebuje na osi�gni�cie prawid�owej wymowy, a na doskonalenie kompetencji, czyli wiedzy j�zykowej, i sprawno�ci j�zykowych, czyli umiej�tno�ci dzia�ania j�zykowego, potrzeba jeszcze wielu lat kolejnych.

W jakiej kolejno�ci dziecko uczy si� operowa� jednostkami j�zyka? Kolejno�� wyznacza sama struktura j�zyka. J�zyk d�wi�kowy jest nie tylko systemem dwuklasowym. Ma tak�e swoist� budow� dwupoziomow�. J�zykoznawcy nazywaj� t� jego w�a�ciwo�� "dwoisto�ci� strukturaln� j�zyka", albo "podw�jn� artykulacj�". Najpro�ciej m�wi�c ta cecha j�zyka polega na tym, �e ka�de wypowiedzenie (zdanie) rozk�ada si� na jednostki na dw�ch poziomach: na poziomie pierwszym (w pierwszej artykulacji) wypowiedzenie dzieli si� na elementy posiadaj�ce znaczenie (grupy wyrazowe, wyrazy, morfemy), a dopiero na poziomie drugim (w drugiej artykulacji) wyodr�bnia si� elementy, kt�re same nie maj� znaczenia, a kt�rych funkcj� jest to, �e z nich tworzy si� jednostki znacz�ce (morfemy, wyrazy). Jednostkami drugiej artykulacji w j�zyku d�wi�kowym s� wzorce g�osek, czyli fonemy. Liczba fonem�w w j�zyku d�wi�kowym jest zamkni�ta, niewielka (oko�o 50). Zadziwiaj�cy fenomen j�zyka polega na tym, �e z tych niewielu jednostek mo�emy zbudowa� ogromn� liczb� wyraz�w (ka�dy cz�owiek zna kilkadziesi�t tysi�cy s��w) i utworzy� niesko�czon�, niepoliczaln� liczb� zda�.

Dziecko zaczyna od poznawania element�w drugiej artykulacji - wzorc�w g�osek (fonem�w) i ich po��cze� w sylabach, kt�rych uczy si� gaworz�c i "be�koc�c po swojemu", a tak�e na�laduj�c d�wi�ki wydawane przez innych ludzi. Wkr�tce jednak przyswaja sobie pami�ciowo (ejdetycznie) kilka wyraz�w, kt�re wypr�bowuje jako sygna�y przydatne do oddzia�ywania na innych ludzi, zw�aszcza na matk�. W�wczas zaczyna m�wi�, ale nie potrafi jeszcze budowa� zda�. Dopiero po pewnym czasie odkrywa zmienno�� form wyraz�w i mo�liwo�� ich ��czenia w zdania, dzi�ki czemu powoli dociera do ich znacze�. Zaczyna wtedy tworzy� swoje pierwsze zdania, kt�re nie s� wcale odwzorowaniem zda� wypowiadanych przez matk�, ale pierwszymi pr�bami tw�rczego u�ycia j�zyka. Z kolei udaje si� dziecku odkry� elementy budowy wyraz�w (morfemy) i uczy si� tworzy� nowe s�owa (neologizmy), dzi�ki czemu wymy�la w�asne urocze i oryginalne powiedzonka, kt�re wywo�uj� zwykle zdumienie i rado�� doros�ych. W tym czasie dziecko jest "genialnym lingwist�", "ma�ym poet�" tworz�cym nazwy dla zjawisk w�asnego �wiata. Po pewnym czasie zdolno�� ta jakby zanika. W istocie dzieje si� tak, �e dziecko dowiedzia�o si� ju�, z czego i jak "zrobiony jest" j�zyk i od tej pory uczy si� go w zawrotnym tempie, poznaj�c codziennie dziesi�tki s��w. Uczy si� tak szybko, �e wkr�tce b�dzie ju� zna�o kilka tysi�cy wyraz�w i potrafi�o budowa� zdania sensowne i poprawne.

Z tej wiedzy o j�zyku i o zdobywaniu j�zyka przez dziecko wynikaj� bardzo wa�ne dla nas wnioski. Aby pom�c dziecku z uszkodzonym s�uchem opanowa� j�zyk narodowy, trzeba sprawi�, �eby mog�o ono uruchomi� i wykorzysta� swoje wrodzone zdolno�ci j�zykowe. Trzeba da� mu szans�, aby zosta�o "genialnym lingwist�" i "ma�ym poet�". A do tego nieodzowne jest, aby mog�o na co dzie� rozmawia� z lud�mi ze swego otoczenia. Najpierw - jako ma�e dziecko - z matk�, ojcem i osobami najbli�szymi, a potem r�wnie� z szersz� spo�eczno�ci�. Potrzeba kontaktu z innymi lud�mi, potrzeba rozmowy jest u ka�dego cz�owieka r�wnie silna jak potrzeba pokarmu i mi�o�ci. Ograniczenie lub brak s�yszenia jest przeszkod�, stanowi barier� w komunikowaniu si�. T� barier� trzeba i mo�na przezwyci�y�. Znalezienie sposobu przezwyci�enia bariery, kt�ra powstaje mi�dzy dzieckiem z uszkodzeniem s�uchu a jego s�ysz�c� rodzin� i otoczeniem spo�ecznym, to najwa�niejsza cz�� zadania os�b, kt�re chc� dopom�c dziecku w opanowaniu j�zyka.

Rozmowa z nies�ysz�cym dzieckiem wymaga szczeg�lnego zaanga�owania i opanowania sztuki m�wienia oraz wykorzystywania �rodk�w pomocniczych. Jest to prawdziwie wielka sztuka �ywego s�owa: m�wi� tak, aby osoba, kt�ra praktycznie nie s�yszy s��w, "us�ysza�a je wizualnie"! W�a�nie t� mo�liwo�� daj� fonogesty. A przecie� sztuka m�wienia do nies�ysz�cych to tylko cz�� umiej�tno�ci potrzebnych rodzicom i rzeczywistym przyjacio�om dziecka z uszkodzeniem s�uchu. Konieczna jest jeszcze sztuka s�uchania i wnikliwego rozumienia intencji dziecka, �yczliwe nastawienie na jego komunikaty, umiej�tno�� ich poprawnej interpretacji i bardzo trudna umiej�tno�� ��czenia korekcji wypowiedzi z pobudzaniem dziecka do nieskr�powanej aktywno�ci s�ownej. Wi�kszo�� ludzi mo�e jednak opanowa� te umiej�tno�ci bez nadmiernego wysi�ku, je�li ich motywacja do wspomagania nies�ysz�cego dziecka jest autentyczna i oparta na pozytywnych uczuciach.

Tematy i materia� j�zykowy do rozm�w z ma�ym dzieckiem narzucaj� same codzienne sytuacje �yciowe, w kt�rych znajduje si� ono samo, jego matka i inne bliskie osoby. Podstawow� zasad� doboru materia�u j�zykowego do rozm�w i do pracy logopedycznej z ma�ym dzieckiem mo�na sformu�owa� w spos�b nast�puj�cy: j�zyk, kt�ry udost�pniamy dziecku nie mo�e by� spreparowanym surogatem, ale pe�nym, �ywym i bogatym j�zykiem. Chodzi bowiem o to, aby dziecko mog�o od samego pocz�tku poznawa� kompletny, tj. zawieraj�cy wszystkie sk�adniki, system j�zyka, kt�rym pos�uguj� si� ludzie s�ysz�cy, a zarazem o to, aby mog�o znale�� dost�p do tego systemu, nauczy� si� rozpoznawa� jego elementy i operowa� nimi.

Przede wszystkim wa�ne jest, aby j�zyk, kt�rym m�wimy do dziecka, by� pe�ny w swojej warstwie fonologicznej, aby zawiera� wszystkie g�oski j�zyka polskiego i wszystkie ich typowe po��czenia, wszystkie sylaby i ich po��czenia. Chodzi o to, aby dziecko stopniowo nabiera�o do�wiadczenia, kt�re pozwoli mu w przysz�o�ci "z�ama� szyfr" j�zykowy, tj. opanowa� procedur� umys�owego operowania strukturami fonemowymi.

Szczeg�lnie wa�ne jest r�wnie�, aby poznawane s�owa by�y praktycznie potrzebne samemu dziecku do ekspresji i do oddzia�ywania na innych ludzi oraz do poznawania otaczaj�cego �wiata. Ma�e dziecko nie potrzebuje s��w do szczeg�owego opisywania rzeczywisto�ci (etykietek), ale do wsp�lnego z najbli�szymi lud�mi do�wiadczania �wiata, kt�ry je otacza, i do komunikowania im pomy�lanych tre�ci. Konieczne jest wi�c u�ywanie s��w nasyconych emocjonalnie i skutecznie przekazuj�cych intencje matki i samego dziecka. Konieczne s� np. wykrzyknienia, imiona w�asne, nazwy zabawek i przedmiot�w codziennego u�ytku, czasowniki w trybie rozkazuj�cym, wyrazy zdrobnia�e oraz wyra�enia i zwroty wyra�aj�ce emocje (zar�wno pozytywne jak negatywne) itp. Do dziecka nie mo�na m�wi� j�zykiem sztucznie pozbawionym element�w, kt�re uwa�amy za zbyt trudne do wym�wienia lub zrozumienia, nie mo�na pomija� wyraz�w pieszczotliwych, r�nych nazw tych samych przedmiot�w, zjawisk i czynno�ci.

Bardzo wa�ne jest te�, aby wypowiedzi mia�y poprawn� i naturaln� sk�adni�, nie by�y ani nazbyt lakoniczne (zubo�one), ani nazbyt rozbudowane i trudne do obj�cia pami�ci� w bezpo�rednim odbiorze.

Kolejn� bardzo wa�n� spraw� dotycz�c� j�zyka, kt�rym m�wimy do ma�ego dziecka z uszkodzonym s�uchem, jest poprawny dob�r form fleksyjnych poszczeg�lnych s��w. Wyrazy odmienne (zar�wno imienne jak i czasowniki) od samego pocz�tku nie mog� by� podawane w jednej niezmiennej formie, poniewa� utrudni to dziecku odkrycie istnienia i funkcji ko�c�wek fleksyjnych. Nie mo�na jednak nasyca� wypowiedzi nadmiern� liczb� form tego samego wyrazu, zw�aszcza takich, w kt�rych wyraz ten wyst�puje rzadko w j�zyku potocznym.

Poprawno�� wypowiedzi kierowanych do dziecka pod wzgl�dem sk�adni i fleksji jest warunkiem opanowania przez nie umiej�tno�ci odbioru i rozumienia, poniewa� tylko wypowiedzi poprawne zawieraj� komplet element�w fonologicznych, kt�re trzeba nauczy� si� szybko i sprawnie odr�nia� oraz trafnie rozpoznawa�. Do dziecka z uszkodzonym s�uchem nale�y m�wi� tak, jak do ka�dego innego dziecka, kt�re jest osob� ch�onn�, my�l�c�, rozumn�.

Rodzice musz� sobie stale jasno zdawa� spraw� ze stadialnego przebiegu procesu uczenia si� j�zyka, a zw�aszcza z faktu, �e umiej�tno�� rozumienia zwykle poprzedza umiej�tno�� u�ywania poszczeg�lnych jego element�w. Dlatego nie mo�emy oczekiwa�, �e dziecko bardzo szybko zacznie na�ladowa� kierowane do niego wypowiedzi. Nie mo�emy te� - tak samo jak w rozmowach z ma�ym dzieckiem s�ysz�cym - jedynie na�ladowa� jego pierwszych pr�b m�wienia i w ten spos�b ogranicza� mu dost�pu do poprawnych wzor�w j�zykowych.

***


Po rozwa�eniu tych trudnych problem�w mo�na dok�adniej i pe�niej zobaczy� problem konieczno�ci u�ywania �rodk�w wspomagaj�cych komunikowanie si�.

Najpierw zastan�wmy si� nad rol� i przydatno�ci� pisma, jako �rodka u�atwiaj�cego porozumiewanie si� i pomagaj�cego dziecku uzyska� dost�p do j�zyka. U�ywaj�c napis�w (etykietek, komunikat�w pisemnych) musimy pami�ta� o kilku wa�nych sprawach. Wersja pisemna j�zyka nie stanowi osobnego systemu j�zykowego. Nie ma dw�ch j�zyk�w polskich: m�wionego i pisanego. Jest jeden j�zyk. Istniej� natomiast dwie jego odmiany. J�zyk pisany jest odmian� wt�rn�. Odmiany te znacznie r�ni� si� od siebie. Wynika to z innej organizacji no�nik�w informacji, kt�rymi s� przemijaj�ce d�wi�ki uporz�dkowane w czasie i litery utrwalane w przestrzeni. J�zyk m�wiony i j�zyk pisany rz�dz� si� po cz�ci regu�ami wsp�lnymi, a po cz�ci odmiennymi. Inaczej dobieramy s�owa i budujemy zdania m�wi�c, a inaczej - pisz�c.

Pismo jest bezcennym �rodkiem u�atwiaj�cym dzieciom z uszkodzeniem s�uchu poznawanie s��w. Jednak�e samo pismo nie umo�liwia opanowania podstaw czynno�ci j�zykowych, odkrycia i rozszyfrowania sposobu j�zykowego komunikowania si� ludzi. Nie mo�na bowiem sensownie i skutecznie operowa� pismem w kontakcie z niemowl�ciem i ma�ym dzieckiem. Pismo s�u�y doskonale do przekazywania informacji na odleg�o�� (w przestrzeni i w czasie). Mo�na si� z dzieckiem bawi� u�ywaj�c napisanych wyraz�w i zda�, ale nie mo�na u�ywa� pisma w funkcjach, kt�re realizuje prawdziwa rozmowa. U�ywanie etykiet pomaga nauczy� dziecko rzeczownik�w, ale nie umo�liwia wyja�nienia sensu ich form, nie daje zw�aszcza szansy poznania tre�ci form czasownika. Pismo doskonale s�u�y do utrwalenia znajomo�ci j�zyka poznanego w postaci m�wionej, pomaga wzbogaca� j�zyk i m�wi� coraz poprawniej. Jednak�e ograniczenie pracy z dzieckiem do etykietowania przedmiot�w prowadzi do zahamowania rozwoju j�zyka. Nie spos�b bowiem wyja�ni� ma�emu dziecku tre�ci napisanego s�owa, kt�re nigdy wcze�niej nie by�o u�yte w rozmowie. Znaczenia nowych s��w napisanych mo�na wyja�nia� dopiero w�wczas, gdy dziecko zna j�zyk tak biegle, �e ju� pos�uguje si� definicjami s�ownymi. Znaczenie pierwszych s��w dziecko odkrywa samo, dzia�aj�c j�zykowo. S�owo napisane i przepisane jest znaczeniowo puste. Jego pseudoznaczenie ogranicza si� zwykle do tre�ci obrazka, pod kt�rym umieszczony jest podpis. A s�owa to nie s� etykietki obrazk�w, to symbole poj�� abstrakcyjnych. Liczne dzieci nies�ysz�ce w Polsce, kt�re opanowa�y po kilkaset s��w napisanych na etykietkach, nie potrafi� zbudowa� ani jednego zdania i nie m�wi�. Ich rzekoma mowa jest papuzim powtarzaniem wyraz�w bez zwi�zku z innymi wyrazami, a cz�sto tak�e bez zwi�zku z sytuacj�. Nadmierne koncentrowanie si� na pisemnej postaci s��w mo�e prowadzi� tak�e do nieodwracalnych zaburze� w wymowie (dzieci wymawiaj� tak, jak si� pisze).

Celem przedstawionych ostrze�e� nie jest nawo�ywanie do zaniechania u�ywania w pracy z dzie�mi nies�ysz�cymi pisma, etykietek i obrazk�w. Wprost przeciwnie. Chodzi o to, aby u�ywa� ich racjonalnie jako �rodk�w uzupe�niaj�cych i pomocniczych. Nie zamiast rozmowy. Chodzi te� o to, aby nie da� si� zwie�� fa�szywym prorokom, kt�rzy twierdz�, �e g�usi powinni uczy� si� tylko j�zyka pisanego, a komunikowa� si� wy��cznie w j�zyku migowym. Trzeba z ca�� moc� podkre�li�, �e ta idea jest niebezpieczna, bo prowadzi do ograniczenia mo�liwo�ci rozwojowych os�b z uszkodzonym s�uchem. Odbiera im prawo do pe�nego poznania j�zyka narodowego.

U�ywanie j�zyka migowego jako �rodka wspomagaj�cego porozumiewanie si� stwarza zupe�nie inne problemy. Zastan�wmy si� nad tym, dlaczego ludzie nies�ysz�cy u�ywaj� j�zyka migowego? Dlaczego dzieci z uszkodzonym s�uchem z tak� �atwo�ci� i zapa�em ucz� si� miga�? Czy j�zyk migowy jest objawem choroby lub niepe�nosprawno�ci? Nale�y zdecydowanie stwierdzi�, �e jest wprost przeciwnie. Jest przejawem zdolno�ci tw�rczych i dobitnym dowodem tego, �e cz�owiek, nawet pozbawiony mo�liwo�ci s�yszenia i uczenia si� mowy, mo�e, a nawet musi tworzy� j�zyk. J�zyk migowy jest osi�gni�ciem geniuszu os�b skazanych na brak ��czno�ci s�ownej z lud�mi u�ywaj�cymi j�zyka d�wi�kowego. W Polsce istnieje on ju� blisko dwa stulecia, tzn. od czasu, gdy zacz�y tworzy� si� skupiska nies�ysz�cych, co nast�pi�o wraz z powstaniem szk� specjalnych. Jest on kultywowany i przekazywany z pokolenia na pokolenie w rodzinach, w kt�rych �yje wielu nies�ysz�cych. Wbrew temu, co s�dzili dotychczas niekt�rzy pedagodzy, jest to j�zyk pe�nowarto�ciowy. Pozwala na skuteczne i szybkie porozumiewanie si�. Nie jest jednak podobny do j�zyk�w d�wi�kowych. Wymaga innych czynno�ci do rozumienia i nadawania komunikat�w. Nie tylko poszczeg�lne migi odpowiadaj�ce s�owom, ale i zdania w tym j�zyku s� zbudowane zupe�nie inaczej ni� w polskim, czy angielskim. Osobie nie znaj�cej j�zyka migowego mo�e on wydawa� si� "prymitywny", kiedy ma do czynienia z nieudolnym przek�adem z tego j�zyka na j�zyk polski.

Dzi�ki j�zykowi migowemu ludzie nies�ysz�cy rozwijaj� swoje zdolno�ci poznawcze, my�lenie i umiej�tno�ci tw�rcze nawet w�wczas, gdy nie umiej� m�wi�, czyta� i pisa�. Cz�sto osi�gaj� wysoki poziom umiej�tno�ci praktycznych i zawodowych. Bez znajomo�ci j�zyka og�lnonarodowego nie maj� jednak mo�liwo�ci osi�gn�� wysokiego poziomu wiedzy teoretycznej i wykszta�cenia. Nie s� w stanie uczestniczy� w �yciu spo�ecznym. Nie mog� korzysta� z dorobku og�lnoludzkiej kultury i wnosi� do niej swojego niepowtarzalnego do�wiadczenia �yciowego i duchowego. S� cudzoziemcami we w�asnym kraju. Lud�mi obcoj�zycznymi we w�asnej rodzinie.

W�adanie j�zykiem migowym nie musi przeszkadza� w uczeniu si� j�zyka og�lnonarodowego, np. polskiego. Wielu wsp�czesnych specjalist�w twierdzi, �e nies�ysz�cy potrzebuj� poznania dw�ch j�zyk�w: og�lnonarodowego i migowego. Dzi�ki temu mog� porozumiewa� si� zar�wno ze s�ysz�cymi, jak i mi�dzy sob�. Znaj�c dwa j�zyki mog� zdobywa� wiedz� z r�nych dziedzin, studiowa�, a nawet uczy� si� kolejnych j�zyk�w, obcych. Twierdzenie to jest s�uszne, ale wymaga pe�nego zrozumienia.

Co to znaczy zna� dwa j�zyki? To pytanie nale�y uzna� za bardzo wa�ne, gdy mamy dokona� wyboru sposobu pomagania naszemu dziecku w ich poznawaniu. Z do�wiadczenia ludzi s�ysz�cych wiadomo, �e w wi�kszo�ci przypadk�w ludzie w�adaj� jednym j�zykiem, jako pierwszym, ojczystym (macierzystym), kt�ry stanowi ich j�zyk g��wny i jest ich podstawowym j�zykiem wewn�trznym. J�zyka drugiego i kolejnych ucz� si� jako obcych, najcz�ciej po opanowaniu pierwszego. J�zyk drugi i nast�pne ludzie opanowuj� zwykle mniej biegle ni� pierwszy, zw�aszcza w�wczas, gdy ucz� si� ich tylko w szkole i nie maj� okazji u�ywa� na co dzie�. Rzadziej zdarza si�, �e ma�e dziecko uczy si� dw�ch j�zyk�w jednocze�nie. Ma to miejsce w rodzinach, w kt�rych rodzice s� r�noj�zyczni. Bywa, �e znajomo�� dw�ch j�zyk�w od dzieci�stwa jest wymuszona tym, �e na jednym terenie obok siebie �yj� ludzie dw�ch narodowo�ci. Bardzo rzadko zdarza si�, �e kto� mo�e o sobie powiedzie�, �e jest absolutnie dwuj�zyczny, to znaczy nie preferuje jednego j�zyka, wypowiada si� w dw�ch z r�wn� swobod� i bez ogranicze�. Nawet najwytrawniejsi poligloci (znawcy wielu j�zyk�w) s� zwykle przywi�zani do tego j�zyka, kt�ry poznali jako pierwszy w dzieci�stwie. My�l�c o idei dwuj�zyczno�ci nies�ysz�cych warto sobie u�wiadamia� t� prawid�owo�� dotycz�c� ludzkiego rozwoju j�zykowego.

Warto te� u�wiadomi� sobie inn� prawid�owo�� dotycz�c� tego rozwoju. Oto poznawanie dw�ch j�zyk�w mo�e by� korzystne dla cz�owieka, mo�e go wzbogaca� i rozwija� wtedy i tylko wtedy, gdy ka�dy z nich poznaje w pe�ni, gdy uczenie si� drugiego nie wp�ywa na zaburzenie znajomo�ci pierwszego. Zdarza si� bowiem, �e przy s�abej znajomo�ci jednego j�zyka, uczenie si� drugiego prowadzi do bardzo powa�nych b��d�w w u�ywaniu pierwszego. Mamy w�wczas do czynienia z pomieszaniem j�zyk�w, z powstaniem nowego j�zyka mieszanego, kt�ry nie jest �adnym z j�zyk�w wyj�ciowych. Takiego rodzaju j�zyki nosz� nazw� j�zyk�w kreolskich, kt�rych typowym przyk�adem jest pidgin - mieszany j�zyk angielsko-chi�ski. J�zyki typu kreolskiego s� u�ywane przez du�e spo�eczno�ci i w wielu krajach pe�ni� rol� j�zyk�w ojczystych. Je�li jednak takiego j�zyka, powstaj�cego z pomieszania dw�ch system�w, u�ywa jednostka lub ma�a grupa ludzi, to nara�a si� na niezrozumienie i dezaprobat� spo�eczn�. Pos�ugiwanie si� j�zykiem mieszanym przez wielu polskich nies�ysz�cych sprawia, �e s� oni traktowani przez niekt�rych s�ysz�cych (tak�e przez specjalist�w i badaczy problematyki g�uchych) tak, jakby byli ograniczeni umys�owo.

Z przedstawionych uwag wynika bardzo wa�na wskaz�wka: j�zyk migowy powinien by� traktowany z nale�nym mu szacunkiem, tak samo jak ka�dy inny z ludzkich j�zyk�w. Uczy� si� tego j�zyka nale�y od os�b, kt�re go doskonale znaj�. Nie od pseudospecjalist�w, kt�rzy odbyli kilkutygodniowy kurs, ale od mistrz�w biegle nim w�adaj�cych. Pomys�, �eby j�zyka migowego uczy�a dziecko jego s�ysz�ca matka lub inna osoba, kt�ra zd��y�a nauczy� si� zaledwie kilkuset znak�w, wynika z zupe�nej nieznajomo�ci istoty j�zyka oraz zjawisk zachodz�cych w czasie poznawania go przez dziecko. �adnego j�zyka nie mo�na bowiem opanowa� na podstawie niepe�nych danych.

Opanowanie j�zyka migowego przez osoby s�ysz�ce nie jest �atwe. Nie tylko wymaga wielkiego wysi�ku, ale przede wszystkim swoistego "przestawienia si�" na zupe�nie inny spos�b kodowania znacze�. Obserwacja i do�wiadczenie wykazuj�, �e znacznie �atwiej jest wymy�la� nowe znaki i nowe sztuczne j�zyki, ni� nauczy� si� miga� tak, jak robi� to sami nies�ysz�cy. Aby odbiera� i rozumie� komunikaty w naturalnym (klasycznym) j�zyku migowym, trzeba osi�gn�� pewien rodzaj wra�liwo�ci na gesty i mimik�, i g��boko pozna� umys�owo�� nies�ysz�cych. Bez tej wra�liwo�ci i bez tej wiedzy nie mo�na jednak nauczy� si� traktowa� ich rzeczywi�cie podmiotowo, z szacunkiem dla ich autonomii.

Szanuj�c prawo nies�ysz�cych do kreatywno�ci j�zykowej, prawo do tworzenia i u�ywania w�asnego systemu znak�w, nie mo�emy zapomina�, �e maj� oni r�wnie� prawo do poznania j�zyka narodowego. Podsumowuj�c rozwa�ania dotycz�ce najwa�niejszego zadania rodzic�w i wychowawc�w dziecka z uszkodzeniem s�uchu, jakim jest udost�pnienie mu j�zyka narodowego, nale�y stwierdzi�, �e podstawowym warunkiem skuteczno�ci dzia�ania w tym zakresie jest stworzenie �rodowiska spo�ecznego, kt�re potrafi obcowa� z nim na zasadach pe�nego partnerstwa i skutecznie komunikowa� si� j�zykowo. Na podstawie analizy znanych przypadk�w prawid�owego w�adania j�zykiem polskim przez osoby z g��bokim uszkodzeniem s�uchu mo�na stwierdzi�, �e doszli oni do tego dzi�ki szczeg�lnym zdolno�ciom swoich s�ysz�cych opiekun�w (najcz�ciej matek lub os�b pe�ni�cych t� rol�), kt�re potrafi�y nie tyle "uczy� j�zyka", ile raczej udost�pni� go dziecku, dostosowuj�c sw�j spos�b m�wienia do jego ograniczonych mo�liwo�ci s�uchowych i umia�y sprawi�, �e dziecko, traktowane jak pe�noprawny uczestnik ustawicznych rozm�w, wypracowa�o sobie w�asny spos�b percepcji wypowiedzi i "zanurzy�o si� w j�zyku", a nast�pnie rozszyfrowa�o spos�b werbalnego kodowania znacze� i opanowa�o umiej�tno�� w�adania systemem w stopniu mniej lub bardziej doskona�ym. Nie znamy lepszego sposobu nauczania dzieci pierwszego j�zyka, jak "przez zanurzenie w j�zyku". Pierwszy j�zyk s�usznie nazwany jest macierzystym. Jest bowiem opanowywany w wyniku komunikowania si� z matk� i macierzy�skim �rodowiskiem spo�ecznym, a jednocze�nie sam stanowi swoist� "macierz" dla wszelkich proces�w rozwoju psychicznego jednostki.


1) K. Krakowiak, J. S�kowska: M�wimy z fonogestami. Przewodnik dla rodzic�w i przyjaci� dzieci i m�odzie�y z uszkodzonym s�uchem. Warszawa, WSiP, 1996.


Fonogesty.org